Strefa rodzica

Aktualności

wróć
Jesienna Edycja - finał oczami zawodnika

Na wstępie kilka słów komentarza dla tych, którzy być może nie śledzą mojej strony na bieżąco. Jesienna edycja (JE) jest cyklem zawodów organizowanych przez kapitanat sportowy okręgu PZW Tarnów. Odbywa się po zakończeniu serii zawodów pucharowych rozgrywanych w naszym Okręgu. Ma on formę Grand Prix z którego wyłaniany jest najlepszy zawodnik. Są to zawody z założenia towarzyskie, jednak fakt, iż uczestniczy w nich cała czołówka tarnowskiego spławika sprawia, iż o zwycięstwo nie jest łatwo. W 2013 roku JE składała się z 4 zawodów. Ostatnia finałowa impreza odbyła się 17.11.13. Były to jednocześnie zawody andrzejkowe, ich forma trochę odbiega od tradycyjnych zawodów, mianowicie cztero godzinne wędkowanie przedzielone było godzinną przerwą na posiłek.

 

 

Zbiornik w Podlesiu Dębowym był dla mnie wielką tajemnicą, nigdy nie miałem okazji wędkować na nim wcześniej. Niemniej jednak zasięgnąłem informacji u kolegi z mojego koła – Maricina Gzyla, który na tym zbiorniku stawał na podiumł w zawodach eliminacyjnych Colmic Cup. Marcin twierdził, iż kluczem do sukcesu jest nie donęcać w trakcie wędkowania. Cały towar należy podać na początku, cóż był to już jakiś konkret. Z kolei doniesienia kolegów, którzy mieli okazję odbyć trening przez zawodami wskazywały, iż wyniki będą oscylować w okolicy 2 kg. Największe szanse na osiągnięcie takiego rezultatu dawało łowienie drobnej płotki tyczką, pod matchem meldowały się pojedyncze leszczyki w granicy 150-200 g. Dobry wynik można było także osiągnąć dłubiąc niewielkie okonki pod nogami.

 


Postanowiłem więc skupić się na odławianiu płoci naprzemienne z okonkami. Do wędkowania przygotowałem 1kg zanęty płociowej Lorpio GP Roach  oraz 2 paczki gliny Wiążącej Double Leam. 

 


Zanętę ta, to brązowa doskonale pracująca mieszanka z dużą ilością konopi oraz słonecznika, całość charakteryzuje się kolendrowo-waniliowy aromatem. Dodatkowo potencjał windujący zanęty zwiększyłem przez średnie jej nawilżenie, na około 2 godziny przed wędkowaniem. Zanętę wymieszałem z gliną Double Leam w stosunku 1:1. Jedną paczkę gliny pozostawiłem do podania jokrsa. Twarde dno pozwalało na pełny wachlarz możliwości w kontekście doboru gliny. Dużo uwagi poświęciłem na dopasowanie koloru zanęty do koloru dna. Normalnie przy połowie płoci raczej nie stosuje węglowo - czarnych zanęt, najlepiej sprawdzają mi się mieszanki o ciemnoczekoladowym i rdzawo czarnym kolorze. Tym razem zanęta miała kolor brązowy i postanowiłem przy nim pozostać. Dzięki zastosowaniu gliny Double Leam mogłem liczyć na znaczne wydłużenie pracy kul.            

 

 

Do wstępnego wędkowania przygotowałem 8 kul zanęty z gliną wielkości małej pomarańczy. Przed formowaniem każdej następnej kuli, dodawałem do kotła kolejne porcje bentonitu. Najbardziej spoiste kule powinny stać na dnie przez dwie godziny, uwalniając z siebie windujące frakcje. Kule te miały konsystencje plasteliny, a do ich  klejenia zużyłem około 150 g bentonitu na 1kg mieszanki. Równie ważne jak dodatek bentonitu było odpowiednie dowilżanie zanęty z gliną. Podobnie formowałem kule z jokersem, którego w wstępnym nęceniu podałem 300 g.

 

 

 

Podążając za radą Marcina zamierzałem nie donęcać do przerwy.

 

 

Przed rozłożeniem stanowiska dokładnie sprawdziłem ukształtowanie dna. Moja taktyka zakładała wędkowanie na dwóch odległościach:  (I) na 4 m krótkim batem/skrótem gdzie miałem 0,9m wody, (II) na 11 m tyczka gdzie miałem 1,2 m wody. Na batach rozłożyłem uklejowe zestawy ze spławikami Dino Albo 0,4 g (3,5m) i 0,6 g (4m).

 

 

Natomiast na 4 topach miałem zestawy z spławikami Vimba v-25 z metalową anteną w gramaturach 0,2g, 0,4g, 0,6g i 0,8g z klasyczynm rozkładem obciążenia. Dwa cięższe zestawy zbudowałem na żyłce  0,10/0,08 z haczykami drennan red roach nr 20. Z kolei dwa lżejsze zestawy miały delikatniejszą budowę:  żyłka 0,09/0,07 i haczykami drennan ultra fine pole nr 22. Jako przynęty używałem 1-2 ochotki.

 

 

Pod skrót podalem kubkiem 1 kulę zanęty i 2 kule jokersa. Reszta wylądowała na 11m. Po zanęceniu łowiska rozpocząłem od wędkowania krótkim batem.



Ku mojemu zaskoczeniu okoni nie było tak wiele jak przypuszczałem i to nie tylko u mnie ale także u sąsiadów. Dodatkowo brały bardzo niemrawo musiałem odławiać je skrótem na tzw. przeciągankę, gdzie cały czas utrzymywałem przynętę w ruchu prowokując ryby do brania. Co 30 min sprawdzałem sytuację pod tyczką, niestety nie było tam płoci, a pojedyncze okonki. W pierwszej godzinie złowiłem 25 drobnych okoni, które nie dały więcej jak 200 punktów. Ci zawodnicy, którzy zdecydowali się łowić matchem po godzinie rozpoczęli odławianie leszczy budując sporą przewagę. Wiedziałem już, że dłubanie okoni nic mi nie da, więc postanowiłem łowić do końca pierwszej części zawodów tyczką. Niestety w polu nęcenia pojawiały się jedynie pojedyncze okonie.

 

 

W czasie przerwy słońce, które wyjrzało zza chmur, a także ciepła grochówka i kieliszeczek za zdrowie solenizanta sprawiły, że pełen entuzjazmu wróciłem na stanowisko. Kilku zawodników postanowiło zanęcić stanowiska przez przerwą. Ja z kolei donęciłem przed rozpocząłem wędkowania. Cały towar  (8 kul zanęty i 6 kul jokera), przygotowany jak wcześniej, podałem kubkiem na 11 mert.

 

 

 

Na początku w zanęcie pojawiły się okonie, po 30 min złowiłem 1 płoć, a po nim kolejne okonie. Wkrótce jednak dopasowałem się do upodobań płoci. Kluczem do selektywnego ich łowienia było zastosowanie najcięższego zestawu 0,8g i przegruntowanie go o długość przyponu. Płocie pobierały przynętę stabilnie położoną na dnie. Przy lżejszym spławiku, przynęta powoli przesuwała się po dnie, co z kolei prowokowało okonie.

 

 

Do końca zawodów odławiałem płocie, łowiąc ich około 50. Łącznie z wynikiem 1355g uplasowałem się na 3 miejscu z sektorze. O ostatecznym układzie w sektorze zadecydowała pierwsza połowa zawodów. Zawodnicy którzy odławiali rybę matchem zbudowali przewagę, która była nie do odrobienia. Na pocieszenie dla mnie pozostaje fakt, iż zawodnicy, któży zajęli pierwsze miejsca w swoich sektorach, korzystali z moich glin. Podali oni towar w mieszance Ziemi Bełchatowskiej i Gliny Argile Brune (1:1).

 

 

Były to moje ostatnie spławikowe zawody w 2013 roku. Sezonu, który był najlepszym w moim życiu. Sukcesy na arenie okręgowej, zaowocowały startem w spławikowych MP z których pomimo kiepskiego wyniku wróciłem z sporym bagażem doświadczeń.

 

Wędki spławikowe odwieszam więc na kołek, a czas do końca roku poświęcę żonie i córce, tak ażeby chociaż trochę wynagrodzić im chwile, które spędziłem nad wodą. Nie oznacza to jednak, że na stronie nie będą pojawiać się nowe ciekawe materiały. W najbliższym czasie ukażą się dwa kolejne artykuły o spławikach jeziorowo kanałowych, a także ostatnia część tekstu o białych robakach oraz pinkach. Zima w okręgu tarnowskim to także czas intensywnego łowienia ryb z lodu. Mam nadzieje, że pomimo napiętego terminarza uda się wybrać kilka razu na lód z tarnowskimi członkami kadry narodowej. Oczywiście z tych wypadów przygotuje relacje.

 

z wędkarskim pozdrowieniem 
Mateusz Przebięda